czwartek, 3 maja 2012

rozdział 8


 rozdział 8
Liam
Wstałem rano i jak to miałem w zwyczaju już po chwili stałem ogarnięty w kuchni czekając aż w lodówce magicznie pojawi się coś do jedzenia. Po pięciu nieudanych próbach zmaterializowania czegoś jadalnego wymyśliłem że zrobię tosty. Wsadziłem chleb do tostera i wyszedłem przed dom po nową gazetę. gdy wróciłem do kuchni zobaczyłem jak pewien mały uroczy blondyn gadał do tostera co chwilę go głaszcząc i  poklepując pospieszał żeby dał mu już żarełko.
-Ale wiesz że to nic nie da? One nie wyskoczą szybciej-zapytałem śmiejąc się z jego miny która wyrażała teraz tyle emocji. Miłość do magicznego pudełka z którego wyskakuje ciepły chleb.zamyślenie próbujące zrozumieć słowa które powiedziałem, rozczarowanie gdy zrozumiał CO powiedziałem. Uroczy obrazek.
-Yeeey- krzyknął jak pięciolatek gdy tosty w końcu były gotowe i wysunęły się z tostera.
-To teraz wsadź sobie swój chleb bo ja już jestem głodny- przysunąłem się żeby wyłożyć chleb na talerz.
-Liaaaammm- Nialler obrócił mnie tyłem do blatu a przodem do siebie.-a nie miałbyś ochoty uszczęśliwić kogoś z samego rana?- przeciągał słowa ciągle przybliżając się do mnie. Szczerze to zaskakiwało mnie to jak w jednej chwili potrafi być dziecinny a w kolejnej już być poważniejszy odemnie.
-Może i bym chciał ale jestem zbyt głodny by to robić akurat teraz- posłałem mu uśmiech.
-Ale Liiiiiiii... -uwiesił się na mojej koszulce. to tak strasznie rozczulało-proszę proszę proszę proszę proszeeeee- teraz już praktycznie wisiał w powietrzu trzymając się mojej bluzki.
-hahah weź już sobie te tosty i wą mi stąd bo ja też muszę coś zjeść.- podałem mu talerz a on w ramach niepohamowanej wdzięczności dał mi wielkiego buziaka w policzek i potruchtał do siebie. Ja natomiast wsadziłem po raz kolejny chleb do tostera i czekałem na swoje śniadanie.

Zayn
Obudziłem się koło 12 ale że nie chciało mi się zupełnie wstawać przekręciłem się na drugi bok i dopiero teraz sobie przypomniałem że mam gips.  sięgnąłem po laptopa i zacząłem przeglądać różne strony gdy do pokoju zajżała czyjaś głowa.
-Siema- Li uśmiechnął się do mnie i wszedł z tacą jedzenia, którą postawił mi przed nosem.
-Ale wiesz że ja nie jestem Niallem i nie zjem tyle?-uśmiechnąłem się do niego.
-Wiem i dlatego ja też będę to jeść.-odwzajemnił uśmiech- a poza tym było by więcej gdyby nie ten głodomór uwiesił się na mnie i prosił o tosty. Nie żebym miał coś przeciwko... w końcu on jest taki hmmm taki bezbronny i wogule...-Liam się rozmarzył.
-taaak no bardzo, mozemy już jeść?- spytałem nie chcąc dalej słuchać o niallu.- Liam?
-Nom?- obrucił głowę w moją stronę.
-Masz- wpakowałem mu tosta do buzi.
*****
no to witamy yeey już 8 rozdział ;D czytajcie i komentujcie

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

rozdział 7


Loui
Szliśmy kolejną uliczką trzymając się za ręce. Tak jakoś mi  weszło to w nawyk a nie widziałem żadnych oznak sprzeciwu więc...Gadaliśmy o różnych bzdurach. Nic konkretnego. Starałem się wychwycić każdy szczegół, wszystko co robi było takie...magiczne? to chyba dobre słowo. i jeszcze te włosy. Heh czerwone. I like that.
-...a żyrafy mieszkają w domkach na drzewie. Słuchasz ty mnie wogle?-dziewczyna trzepneła mnie w ramię.
-Lubie żyrafyyyznaczy tak tak słucham jakżeby inaczej-posłałem jej uroczy uśmiech który odrazu odwzajemniła. Znów się zamyśliłem.
-koniec -usłyszałem.
-Co? Jak to? Czemu? nie rób mi tego!- zacząłem nawijać
-O czym ty mówisz?-zdziwiona zdejmowała koszule którą jej dałem wychodząc z domu
-A o czym TY mówisz?-ogarnąłem się.
-Ja mówie o tym że tu mieszkam i to koniec drogi i że Charlie zaraz nas zauważy jak nie ściszysz głosu.- zasłoniła mi dłonią usta.
-to dopiero początek- zacząłem rechotać i zarzucając ją sobie na ręce podstawiłem pod same drzwi.
-Lou puść mnie!
-Cicho psujesz atmosferę-postawiłem ją przedsobą. w sumie to najbliżej jak się dało.
-Ale Lou...
-Nie przerywaj- poprawiłem jej kosmyk włosów po czym zjechałem ręką na jej talię.
-Ale..
-bzzzt
-Noo
-bzzyyyt
-To nie ten dom gamoniu!-powiedziała na jednym wdechu po czym zaczęła się śmiać jak nieogarnięta małpa w zoo.
-Mogłaś już poczekać aż cie pocałuje...-ze skwaszoną miną wyszedłęm z ogródka jakiejś  staruszki która gapiła się na nas z okna. Poczułem jak Alex ciągnie mnie za rękę na środek ulicy i ...
-wow...- w sumie tylko na tyle mnie było stać.Nie moge uwierzyć że jest ktoś kto całuje lepiej ode mnie.
-Dobranoc Louis-pomachała mi i zniknęła za drzwiami.
Wróciłem do mieszkania z bananem na twarzy. Zabawne jak dużo można się dowiedzieć po dniu spędzonym razem.Dziewczyno spodobałaś mi się. 

charlie
-No nareszcie- powiedziałam gdy Alex weszła do środka.-Tak wogule to co to miało być? Myślisz że ot tak sobie przelecisz Louisa Tomlinsona i nic sie nie stanie?Auto mogło was przejechać jak sie obściskiwaliście na ulicy.
-NIE JESTEŚ MOJĄ MATKĄ! NIE BĘDZIESZ MI MÓWIĆ CO MAM ROBIĆ JA MAM TE NO... LEWA XD ZNACZY MAM SWOJE PRAWA I NO TEN NO...! xD-zaczęłyśmy się śmiać.-A co na kolacjeee?
Rozwaliłam się z laptopem na kanapie i czekałam aż Alex zrobi sobie kanapki.
-tyryrymtym tyryrymtym t yryrymtymtyyym- podskoczyłam ze strachu.Where the hell is mój telefon? ahm... no tak. siedzę na nim.
"Głupio dziś wyszło z tą nogą...i lekarzem...i wgl...Sorry"-przeczytałam wiadomość.
A żebyś wiedział. I co ja mam niby odpisać? Głupio wyszło to przez ten jego żal na głowie. Pomęczę go troche, możę do jutra? nie jestem w końcu w stanie złościć się na jednego z one direction dłużej niż dzień.
-tyryrymtym tyryrymtym t yryrymtymtyyym- co teraz?
"Wiesz że jak sie uprę to będę pisać całą noc ;D"- Co mi tam... w końcu to członek One Direction. odpisałam.
"Przeprosiny przyjęte ale pod jednym warunkiem. Będziesz tańczyć. Dobranoc xoxo"
Odłożyłam telefon i zaczełam poprawiać poduszkę pod plecami gdy przyszła moja przyjaciółka.
-Chejgovsz trocshe ?- spytała oczywiście jak to ona z pełną japą.
-nie- odpowiedziałam.
-TO NIE! ;D Ide spać bo wiesz jutro trzeba wstać i wogule żyć... no to branoc- cmoknęła mnie w policzek i poszła spać.
Tak łatwo jej nie przejdzie. Ona mi sie jeszcze wytłumaczy z całej tej sprawy z tomlinsonem.
-ZIEEEEEEEEEEEEEEW- zamknęłam laptopa i poczłapałam do pokoju spać. Bo tak jak Alex mówiła... jutro trzeba wstać i wogle. jakieś zakupy trzeba zrobić i mogłabym do kwiaciarni sie przejść ZIEEEW. Ledwo położyłam się na łóżku ,zasnęłam.

********************************
jak widać są już trochę dłuższe rozdziały. akcjia się zaczyna rozwijać. więc ;D miłego czytania;p Myślicie że Zayn powinien być z Charlie? odp w kom :*