czwartek, 3 maja 2012

rozdział 8


 rozdział 8
Liam
Wstałem rano i jak to miałem w zwyczaju już po chwili stałem ogarnięty w kuchni czekając aż w lodówce magicznie pojawi się coś do jedzenia. Po pięciu nieudanych próbach zmaterializowania czegoś jadalnego wymyśliłem że zrobię tosty. Wsadziłem chleb do tostera i wyszedłem przed dom po nową gazetę. gdy wróciłem do kuchni zobaczyłem jak pewien mały uroczy blondyn gadał do tostera co chwilę go głaszcząc i  poklepując pospieszał żeby dał mu już żarełko.
-Ale wiesz że to nic nie da? One nie wyskoczą szybciej-zapytałem śmiejąc się z jego miny która wyrażała teraz tyle emocji. Miłość do magicznego pudełka z którego wyskakuje ciepły chleb.zamyślenie próbujące zrozumieć słowa które powiedziałem, rozczarowanie gdy zrozumiał CO powiedziałem. Uroczy obrazek.
-Yeeey- krzyknął jak pięciolatek gdy tosty w końcu były gotowe i wysunęły się z tostera.
-To teraz wsadź sobie swój chleb bo ja już jestem głodny- przysunąłem się żeby wyłożyć chleb na talerz.
-Liaaaammm- Nialler obrócił mnie tyłem do blatu a przodem do siebie.-a nie miałbyś ochoty uszczęśliwić kogoś z samego rana?- przeciągał słowa ciągle przybliżając się do mnie. Szczerze to zaskakiwało mnie to jak w jednej chwili potrafi być dziecinny a w kolejnej już być poważniejszy odemnie.
-Może i bym chciał ale jestem zbyt głodny by to robić akurat teraz- posłałem mu uśmiech.
-Ale Liiiiiiii... -uwiesił się na mojej koszulce. to tak strasznie rozczulało-proszę proszę proszę proszę proszeeeee- teraz już praktycznie wisiał w powietrzu trzymając się mojej bluzki.
-hahah weź już sobie te tosty i wą mi stąd bo ja też muszę coś zjeść.- podałem mu talerz a on w ramach niepohamowanej wdzięczności dał mi wielkiego buziaka w policzek i potruchtał do siebie. Ja natomiast wsadziłem po raz kolejny chleb do tostera i czekałem na swoje śniadanie.

Zayn
Obudziłem się koło 12 ale że nie chciało mi się zupełnie wstawać przekręciłem się na drugi bok i dopiero teraz sobie przypomniałem że mam gips.  sięgnąłem po laptopa i zacząłem przeglądać różne strony gdy do pokoju zajżała czyjaś głowa.
-Siema- Li uśmiechnął się do mnie i wszedł z tacą jedzenia, którą postawił mi przed nosem.
-Ale wiesz że ja nie jestem Niallem i nie zjem tyle?-uśmiechnąłem się do niego.
-Wiem i dlatego ja też będę to jeść.-odwzajemnił uśmiech- a poza tym było by więcej gdyby nie ten głodomór uwiesił się na mnie i prosił o tosty. Nie żebym miał coś przeciwko... w końcu on jest taki hmmm taki bezbronny i wogule...-Liam się rozmarzył.
-taaak no bardzo, mozemy już jeść?- spytałem nie chcąc dalej słuchać o niallu.- Liam?
-Nom?- obrucił głowę w moją stronę.
-Masz- wpakowałem mu tosta do buzi.
*****
no to witamy yeey już 8 rozdział ;D czytajcie i komentujcie

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

rozdział 7


Loui
Szliśmy kolejną uliczką trzymając się za ręce. Tak jakoś mi  weszło to w nawyk a nie widziałem żadnych oznak sprzeciwu więc...Gadaliśmy o różnych bzdurach. Nic konkretnego. Starałem się wychwycić każdy szczegół, wszystko co robi było takie...magiczne? to chyba dobre słowo. i jeszcze te włosy. Heh czerwone. I like that.
-...a żyrafy mieszkają w domkach na drzewie. Słuchasz ty mnie wogle?-dziewczyna trzepneła mnie w ramię.
-Lubie żyrafyyyznaczy tak tak słucham jakżeby inaczej-posłałem jej uroczy uśmiech który odrazu odwzajemniła. Znów się zamyśliłem.
-koniec -usłyszałem.
-Co? Jak to? Czemu? nie rób mi tego!- zacząłem nawijać
-O czym ty mówisz?-zdziwiona zdejmowała koszule którą jej dałem wychodząc z domu
-A o czym TY mówisz?-ogarnąłem się.
-Ja mówie o tym że tu mieszkam i to koniec drogi i że Charlie zaraz nas zauważy jak nie ściszysz głosu.- zasłoniła mi dłonią usta.
-to dopiero początek- zacząłem rechotać i zarzucając ją sobie na ręce podstawiłem pod same drzwi.
-Lou puść mnie!
-Cicho psujesz atmosferę-postawiłem ją przedsobą. w sumie to najbliżej jak się dało.
-Ale Lou...
-Nie przerywaj- poprawiłem jej kosmyk włosów po czym zjechałem ręką na jej talię.
-Ale..
-bzzzt
-Noo
-bzzyyyt
-To nie ten dom gamoniu!-powiedziała na jednym wdechu po czym zaczęła się śmiać jak nieogarnięta małpa w zoo.
-Mogłaś już poczekać aż cie pocałuje...-ze skwaszoną miną wyszedłęm z ogródka jakiejś  staruszki która gapiła się na nas z okna. Poczułem jak Alex ciągnie mnie za rękę na środek ulicy i ...
-wow...- w sumie tylko na tyle mnie było stać.Nie moge uwierzyć że jest ktoś kto całuje lepiej ode mnie.
-Dobranoc Louis-pomachała mi i zniknęła za drzwiami.
Wróciłem do mieszkania z bananem na twarzy. Zabawne jak dużo można się dowiedzieć po dniu spędzonym razem.Dziewczyno spodobałaś mi się. 

charlie
-No nareszcie- powiedziałam gdy Alex weszła do środka.-Tak wogule to co to miało być? Myślisz że ot tak sobie przelecisz Louisa Tomlinsona i nic sie nie stanie?Auto mogło was przejechać jak sie obściskiwaliście na ulicy.
-NIE JESTEŚ MOJĄ MATKĄ! NIE BĘDZIESZ MI MÓWIĆ CO MAM ROBIĆ JA MAM TE NO... LEWA XD ZNACZY MAM SWOJE PRAWA I NO TEN NO...! xD-zaczęłyśmy się śmiać.-A co na kolacjeee?
Rozwaliłam się z laptopem na kanapie i czekałam aż Alex zrobi sobie kanapki.
-tyryrymtym tyryrymtym t yryrymtymtyyym- podskoczyłam ze strachu.Where the hell is mój telefon? ahm... no tak. siedzę na nim.
"Głupio dziś wyszło z tą nogą...i lekarzem...i wgl...Sorry"-przeczytałam wiadomość.
A żebyś wiedział. I co ja mam niby odpisać? Głupio wyszło to przez ten jego żal na głowie. Pomęczę go troche, możę do jutra? nie jestem w końcu w stanie złościć się na jednego z one direction dłużej niż dzień.
-tyryrymtym tyryrymtym t yryrymtymtyyym- co teraz?
"Wiesz że jak sie uprę to będę pisać całą noc ;D"- Co mi tam... w końcu to członek One Direction. odpisałam.
"Przeprosiny przyjęte ale pod jednym warunkiem. Będziesz tańczyć. Dobranoc xoxo"
Odłożyłam telefon i zaczełam poprawiać poduszkę pod plecami gdy przyszła moja przyjaciółka.
-Chejgovsz trocshe ?- spytała oczywiście jak to ona z pełną japą.
-nie- odpowiedziałam.
-TO NIE! ;D Ide spać bo wiesz jutro trzeba wstać i wogule żyć... no to branoc- cmoknęła mnie w policzek i poszła spać.
Tak łatwo jej nie przejdzie. Ona mi sie jeszcze wytłumaczy z całej tej sprawy z tomlinsonem.
-ZIEEEEEEEEEEEEEEW- zamknęłam laptopa i poczłapałam do pokoju spać. Bo tak jak Alex mówiła... jutro trzeba wstać i wogle. jakieś zakupy trzeba zrobić i mogłabym do kwiaciarni sie przejść ZIEEEW. Ledwo położyłam się na łóżku ,zasnęłam.

********************************
jak widać są już trochę dłuższe rozdziały. akcjia się zaczyna rozwijać. więc ;D miłego czytania;p Myślicie że Zayn powinien być z Charlie? odp w kom :*

sobota, 28 kwietnia 2012

rozdział6


rozdział 6
alex
Po tym jak dziewczyna wyciągnęła mnie z sali nie chciało mi się łazić z nią po mieście. Idealnie mi było leżeć między Louisem i Niallem obżerając się. Po tym jak Zayn wybiegł nikt nie miał ochoty tańczyć więc każdy zajął się sobą...do czasu aż charlie postanowiła mi przeszkodzić . Weszłam do jakiegoś sklepu z ubraniami, jej się nie chciało więc zostałam sama. przeglądałam różne ciuchy licząc ze charlie odeszła wystarczająco daleko żeby nie zobaczyła gdzie idę. a plany miałam takie żeby jak najszybciej wrócę do chłopaków. Zawsze ich lubiłam a teraz jeszcze możliwość spędzania z nimi czasu bez wymyślania zbędnych pretekstów..... poczekałam jeszcze chwlie a potem popędziłam niczym struś pędziwiatr w stronę sali.
-Horaaaaaan pospiesz się!!!-usłyszałam znajomy głos
-Nie moja wina że jest kolejka-odkrzyknął- odrazu uśmiechnęłam się dochodząc do chłopców.
-Noo heeeej - szturchnęłam w ramię liama
- ooo... wracacie? bo ten no my już do domu..ermmm
-nieee...mozecie isc. wróciłam bo chciałam się ładnie pożegnać;ppp- przytuliłam się do Liama. 
- jesteeeeem!- nagle niall wrył się między mnie i Li szczerząc się od ucha do ucha pożerał kebaba.
Odsunęłam się. o dziwo Liam nie. Stali tak przytuleni jeszcze przez chwilę i zaczeli iść. 
-Chodź- powiedział Lou lapiąc mnie pod rękę - oni tak zawsze ;)
Niall
Lubie Alex... nawet bardzo... ale to ja tu  mam prawo się przytulać do Liama...ona nie może. nikt nie może poza mną. właściwie to wszyscy mogą ale ja nie chce...czemu ja tak na niego reaguje?
Był wieczór siedziałem z Li na kanapie w salonie, ja właściwie leżałem na nim i żarłem chipsy a on przekręcił się tak zeby mi głowa nie spadała z jego koszulki. zayn jak zawsze w takich chwilach był naburmuszony i patrzył na nas. nigdy nie wiem o co mu chodzi. Widocznie mój mały móżdżek nie jest w stanie pojąć o co może chodzić mulatowi. chciało mi się spać... nażarłem sie to co można teraz robić jak nie spać?i to jeszcze na tak wygodnej osobie. przekręciłem się na bok i podziwiałem z bliska strukturę spodni mojej "poduszki". poczułem jak głaska mnie po włosach. w takich momentach sie rozpływam.
-HORAN?!
- co? gdzie? ja nic nie zjadłem!
Kompletnie sie zamyśliłem. Wszedłem za resztą do domu i jak to miałem w zwyczaju ruszyłem w stronę kuchni drąc sie: DO LODÓWKI!!!! usłyszałem tylko jak dziewczyna sie śmieje potykając sie o nasze rzeczy które leżały dosłownie wszędzie. Wróciłem do salonu i zobaczyłem taki uroczy obrazek. uśmiechnąłem się patrząc na alex która grała z Lou w łapki siedząc mu na kolanach. Rozwaliłem się na fotelu i zacząłem wcinać piątą przekąskę po obiedzie.
-Nie podzielisz się? - poczułem Liama koło mojej szyi.chrupek wypadł mi z ust.
-hahahhah Nialluś preferuję te z paczki nie z twojej buźki- uśmiechnął sie do mnie i biorąc garść jedzenia wrócił do obczajania twittera. Gdy ruszyłem tyłek po trzecią przekąskę przed kolacją zobaczyłem że Lou i Alex wychądzą.
-A wy gdzie?- Harry wlasnie dotarł do domu.
-HAZZAAAAA- Lou wydarł sie jak zwykle zresztą choć znacznie ciszej i jakby sie opanował? uuu ona chyba mu się spodobała skoro nie robi z siebie takiego pajaca jak zawsze. Rzucili się sobie w ramiona a ponieważ mniędzy nimi ktoś jeszcze stał to zgnietli biedną dziewczynę. W drzwiach zrobiło się zamieszanie bo wrócił jeszcze Zayn.
-Zayn co ci się stało?!- zobaczyłem jak Liam się rzuca pomuc mu dojść do kanapy. Zamknąłem nieprzytomnie drzwi po Lou który poszedł odprowadzić Alex i harrym który poszedł do swojego pokoju zamyślony. co sie z nimi dziś dzieje?! Harry myśli. Lou się rzeczywiście ogarnia. Liam troszczy się o Zayna nie o mnie. tylko ja... doszedłem w końcu do najlepszej przyjaciółki człowieka [czyt. LODÓWKI] zrobiłem kanapkę z masłem orzechowym i poszedłem do siebie brudząc palcami swojego laptopa. Właśnie zasypiałem kiedy usłyszałem że ktoś wchodzi mi do pokoju. Nie chciało mi się już ruszać więc leżałem tak jakbym już spał ale że było ciemno otworzyłem oczy i zobaczyłem liama który przykrywa mnie kocykiem. Ja oczywiście przez "przypadek" złapałem jego rękę gdy poprawiała koc koło mojej twarzy i przyciągnąłem do siebie udając oczywiście ze śpię. Zaśmiał się uroczo i pogłaskał mnie po czuprynie co chyba miało mnie uspokoić więc w końcu puściłem dłoń Liama i faktycznie zasnąłem.

***************************************************************************
Hope you like it ;D jak zawsze ;D starałśmy sie zrobi dłuższy rozdział ;D dziękujemy wszyyyystkim wszystkim którym się chce komentować ;D 

czwartek, 5 kwietnia 2012

rozdział 5


harry 
Ona jest świe-tna... Niby zajęcia, szkoła ale taka dziewczyna jako instruktor... I like it! Próbowała mnie nauczyć jakichś kroków ale mi sie szybko znudziło i własnie podnosząc ją na rękach tańczyliśmy "walca". wyszło genialnie zwłaszcza że do rockowej piosenki. Nie przestawałem się usmiechać. Biła od niej taka radość gdy była na parkiecie. w ogóle zapomniałem kim jestem i co tu robie. liczyło się tylko zeby nie wypuszczać jej z ramion. Wziąłem ją na barana i zacząłem biegać po całej sali.
-Styles idioto ! puść mnie!hahaah- krzyczała
*BADABUM TS*
-ałaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa- ktoś krzyknął.
my wcale nie wpadliśmy na Liama który bawił się perkusją.Leżałem pod brunetką nie mogąc przestać się śmiać.Gdy w końcu się ogarnąłem popatrzyłem na Charlie i zabrałem jej kosmyk włosów z twarzy. przybliżyłem twarz do jej szyi ale ona momentalnie wstała i spytała
-CO ty robisz?? posprzątaj tu. koniec zajęć na dziś.- powiedziała ciągnąc Alex za rękaw która niezbyt zadowolona pomachała na pożegnanie do Nialla i Lou.
Wyszły. Powiedziałem chłopakom żeby szli do domu a ja ogarnę bałagan i wrócę. 
-Będę tęsknić za tobą moj ty kocie- krzyknął Lou stając na środku sali rozkłądając ręce. Uśmiechnąłem się do niego i zacząłem składac talerze. wracając do domu zastanawiałem się co ja jej zrobiłem ... przecież to było nic.Nawet jej nie zdążyłem pocałować. dotarłem do naszego mieszkania.
Zayn 
Wybiegłem z sali i kompletnie nie wiedziałem gdzie iść. nie znam okolicy ani ludzi. ruszyłem przed siebie kopiąc jakies kamyki. Wstyd mi było że sie na nią tak wydarłem ale co ja poradze ze nie umiem tańczyć? wiem o tym. Nie musiała mi przypominać. powinienem pójść przeprosić ale wcale mi sie nie usmiechało wracać tam i przy wszystkich mówic ze jest mi głupio  ze tak na nia nawrzeszczałem. 
-ught MALIK CZEMU TY NIE POTRAFISZ TAŃCZYĆ?-krzycząc kopnąłem z całej siły w hydrant
- ojaciepierdzieleumieraaaaaaaaaaam!- skakałem na jednej nodze trzymając stopę drugiej.  doczołgałem się do najbliższej ławki i usiadłem przeklinając na całą ulice. po chwli jednak umilkłem zdając sobie sprawe z tego ze nikt nie ma ochoty słuchać moich krzyków. zobaczyłem jak dziewczyny idą w moim kierunku. o nie o nie o nie o nie nie nie .nie idźcie tu... złapałem gazetę leżącą obok mnie i zacząłem udawać ze czytam. 
-to do zobaczenia- usłszałem jak alex wchodzi do jakiegoś sklepu a charlie idzie dalej. 
-daleko nie uszedłeś- warknęła wyrywając mi gazetę z rąk- i zwykle czyta sie w tą stronę a nie do góry nogami...
-Charlie nie gniewaj sie przepraszam...- zacząłem mówić ale dziewczyna rzuciła gazetę i zaczeła iść dalej.
-poczekaj *auć* charlie czekaaaj*auć*ja chyba złamałem nogę*auć* CHARLIE!- zawołałem smutno. 
 Odwróciła się do mnie i kazała usiąść. zadzwoniła po taksówkę i już po chwli jechaliśmy do szpitala.
-charlie... nie gniewaj się- złapałem ją za rękę.
- zamknij się już.
-ja cie przeprosiłem juz! to nie było nic takiego wielkiego żebyś odrazu była na mnie taka zła! wcale nie potrzebuje twojej pomocy!- wysiadłem z auta które właśnie dojechało na miejsce. wysiadła za mną i nic nie mówiąc pociągneła mnie do budynku niezważając sobie na moje protesty.
*pare minut później*
-wystarczy owinąć bandażami i smarować maścią. przepisze tabletki przeciwbólowe i mozecie iść. ale oszczędzajcie się i następne randki spędzajcie w domu. 
- my nie jesteśmy raze...-zacząłem ale ktos mi przerwał
- on nie jest moim chło...-zająkneła się dziewczyna
- w takim razie świetnie. nie wychodz nigdzie.- powiedział doktor i wróciliśmy każdy do swojego domu.
*****************************
tak więc przepraszamy za długąąąą przerwę tych co czytali :* i jak zawsze -> hope you like it ! ;D 
DLACZEGO LWY NIE JEDZĄ GOTOWANEGO MIĘSA???

poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział 4 ♥


Rozdział 4


*Alex*
-wstawaj wstawaj wstawaj wstawaj! – Charlie znowu mnie budziła, a to wcale nie wróżyło jej długiego życia... zwlokłam się z łóżka i spróbowałam ogarnąć żeby jakoś wyglądać na pierwszych zajęciach ...  W ogóle nie wiem czy ktoś przyjdzie. To duże miasto...  Zeszłam do kuchni i wzięłam kakao które prawdopodobnie należało do Char i wróciłam do pokoju wybrać jakieś ciuchy. Po wyrzuceniu wszystkich ubrań z walizki , której oczywiście jeszcze nie rozpakowałam, poszłam poszukać Charile, którą gdzieś wcięło. Chciałam pomarudzić jej że nie mam się w co ubrać.
-oooooh jaka ja jestem beznadziejna- zaczęłam się drzeć na cały dom żeby moja przyjaciółka wreszcie przyszła do mnie. W końcu znalazłam ją na kanapie. Co ona wczoraj robiła, że teraz je kanapkę z zamkniętymi oczami?!  Poszturchałam ją chwilę długopisem i w końcu zebrałyśmy się żeby wyjść z domu. Oczywiście trwało to trochę bo nie obyło się bez Charlie skaczącej w jednym bucie po całym domu szukając drugiego, mnie próbującej zlokalizować telefon i tym podobnych problemów. Ale do szkoły wyrobiłyśmy się na czas. Doszłyśmy spacerkiem w 15 minut. Po drodze jak to my wieśniaki słuchałyśmy muzyki z głośników tak żeby powkurzać przechodniów.
Minęło właśnie pół godziny, a nikogo nie było. Leżałam znudzona na jakimś stole słuchając muzyki, jedząc batona i tupiąc nogą w rytm piosenki,  a Charlie tańczyła gdzieś nie daleko.Gdy tylko zjawią sie jacyś ludzie, idę się gdzieś schować żeby mnie moje kochanie nie wyciągnęło na środek do pomocy.
 Nagle drzwi się otworzyły, do sali weszło ein zwei drei vier funf ooooooo tak [tutaj spadłam ze stołu].Właśnie przede mną, a właściwie nade mną stało pięciu ślicznych chłopców. I to w dodatku znanych chłopców. Zobaczyłam jak Niall krzywi się patrząc na leżącego obok mnie batona. Gdy się ogarnęłyśmy Charlie pomogła mi wstać a oni zaczęli sie rozłazić po sali tak jakby tu mieszkali. Jedynie mulat był jakiś nie w sosie i nadal stał przy drzwiach. Usiadłam zpowrotem na stole, a dziewczyna zaczęła ustalać z Liamem kiedy będą zajęcia. Niall jak obłąkany szukał chyba jakiegoś jedzenia w torbie Louisa, który to uwalił sie na Hazzie na kanapie. przez następne 20 min przyszły tylko jeszcze jakieś 2 dziewczyny i tyle. Charlie postanowiła zacząć zajęcia.

*Charlie*
-Witam Was… ee na pierwszych zajęciach eeee…. – nie wiedziałam co mam mówić. Jednak to nie było takie proste, tym bardziej że czujesz na sobie wzrok chłopców z One Direction. Tak, właśnie stoi przede mną Niall, Harry, Louis, Liam i Zayn. Akurat ich to się tutaj nie spodziewałam.
- HALOOO? – z zamyślenia wyrwał mnie głos loczka, który machał mi ręką przed oczami.
-CO? A tak, tak. Więc… jestem Charlie i prowadzę ten kurs. Może zaczniemy od jakichś prostych kroków.
Pokazałam im najprostszy z moich układów. Wszyscy całkiem dobrze sobie radzili. No może poza Zaynem… Mulat ciągle mylił kroki i tańczył nie do rytmu. Widać było, że jest z tego powodu nieźle wkurzony.  Zauważyłam, że Louis i Nialler są wyraźnie zainteresowani Alex. Ciągle się do niej uśmiechają i zaczepiają ją. W sumie nic dziwnego, każdy chłopak tak reaguje na jej widok.
Zdecydowałam, że pomogę Zaynowi więc podeszłam do niego. – to nie tak idzie, czekaj pokażę Ci – powiedziałam z uśmiechem.  Po tych słowach coś w nim pękło.
-NIE, NIE BĘDZIESZ MI NIC POKAZYWAĆ! NIE BĘDĘ CHODZIŁ NA TE JEBANE LEKCJE! JAK WAM NIE PASUJE TO JAK TAŃCZE TO MOGĘ ODEJŚĆ Z ZESPOŁU! – i już go nie było. Wyszedł z sali trzaskając drzwiami.Byłam w szoku.Wszyscy, łącznie z Alex i tymi dwoma dziewczynami pobiegli za Zaynem, a ja zostałam sama.
Włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć. To był mój sposób na rozładowanie emocji. Kiedy skończyłam, zobaczyłam Harrego, który stał pod ścianą i patrzył na mnie z uśmiechem.
-To było naprawdę świetne! Musisz nauczyć mnie tych kocich ruchów. – zaśmiał się – A Malikiem się nie przejmuj. Zawsze tak robi gdy mu coś nie wychodzi. Za trochę mu przejdzie.
- Mam nadzieję. Wiesz, ja naprawdę nie chciałam sprawić mu przykrości… - powiedziałam smutno.
- EJ! Nie obwiniaj się! To on zachował się jak palant. – powiedział  po czym wstał i podszedł do mnie – no dalej! Przyszedłem tu tańczyć, a nie się obijać!
Postanowiłam zrobić tak jak mi radził. Po chwili zapomniałam już o całej sprawie i spędziłam resztę popołudnia tańcząc i wygłupiając się ze Stylesem.


No to zapraszamy do czytania i jak zwykje mamy nadzieję, że się spodoba :D
Wiemy, że to narazie takie pierniczenie o szopenie, ale obiecujemy że akcja
się rozwinie! 
Więc do następnego - Ania & Magda ;)

poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 3 ♥

Rozdział 3

 
*Niall*
Jedyne co pamiętam to to, że Liam wywalił nas z łóżek baaaaaaaaardzo wcześnie rano.  Aha! No i jeszcze to, że zaniosłem siebie i swoją walizkę do auta. A tam to już tylko spałem.
Teraz właśnie się obudziłem, i ogarniam że jestem w samolocie…. Czekaj co?! Czemu ja jestem w samolocie?!
-Liaaaaaaaaaaaaaaaam! Liaaaaaaaaaaam! – krzyczałem wystraszony.
-Czego tak krzyczysz oszołomie? – nasz Daddy błyskawicznie, pojawił się obok mnie.
-Dlaczemu jesteśmy w samolocie? Gdzie lecimy? – zapytałem.
-Jak to, nie pamiętasz? Lecimy razem z Zaynem na lekcje tańca, do Liverpoolu.
Zrobiłem minę, która miała wyglądać na minę człowieka myślącego, ale coś mi nie wyszło. Gdy Liam ją zobaczył stwierdził, że wyglądam jak idiota i poszedł do.. ee no gdzieś tam sobie poszedł. Rozejrzałem się po pokładzie. Zobaczyłem Lou, który zawzięcie grał w Pokemony na swoim Nintendo. Za nim spał sobie Zayn – awww, jak on słodko wygląda gdy śpi – powiedziałem do siebie i uśmiechnąłem się.
Po drugiej stronie Hazza flirtował z jakąś stewardessą. W sumie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że była dużo od niego starsza. Dużo mam na myśli, panią po trzydziestce… Ten to kurde zawsze ma zapędy do takich kapciów. Nie wiem co on w nich widzi.
Wyjąłem z kieszeni moje zabytkowe, ledwo już żyjące słuchawki i włączyłem sobie muzykę. Chyba znowu uciąłem komara, bo gdy się zorientowałem chłopaki zbierali się już do wyjścia. Czyli już wylądowaliśmy!
Było jeszcze kilka problemów technicznych. Między innymi : Zayn myślał że zostawił swój bagaż w Londynie, ale okazało się że nasz kochany Boo Bear po prostu mu go schował. Harremu tak śpieszyło się do wyjścia, że potrącił po drodze stewardesse niosącą kubek z gorącą herbatą. Oczywiście wylądowała ona gdzie? Na spodniach Malika, który tak się wściekł, że Liam siłą wyprowadził go z pokładu żeby nie zrobił krzywdy Hazzie. Natomiast Louis, tak się z tego śmiał że aż dostał czkawki. A myślałem że to ja jestem tym najdziwniejszym w zespole…

*Louis*
Kocham wielkie czerwone samoloty!- krzyknąłem wysiadając. Zacząłem tańczyć ciągnąc za sobą Harrego. Nie zrozumiem nigdy Zayna... jak można nie umieć bądź nie lubić tańca?! Poprawiłem bluzę i powędrowałem po swoją walizkę. KABUUM!
-HAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHHAH GRATULACJE HORAN ! -  zacząłem się napierdalać z farbowanego gdy wyrypał na siebie wszystkie walizki.
-ekeeem może pomożesz?!- krzyknął. Zacząłem ściągać z niego bagaże, gdy nagle jedna z toreb Hazzy się otworzyła, a w powietrze wyleciała sterta ubrań i nie tylko. Lokaty zaczął się na nas drzeć  i szybko usiłował schować coś co wypadło niedaleko Liama.
-a co tam choooowaaasz Harry??? - uśmiechnąłem się szyderczo i wyrwałem mu z ręki dłuuuuugą paczkę gumek.-hahahhhahaha oohh jak ja Cię kocham! Masz chyba lepsze rzeczy do roboty niż lekcje tańca hmm? -
- oddaj- mruknął Lokaty
-a co z tego będę miał?- zacząłem sie z nim droczyć
- no oddaj!- powiedział juz głośniej i zaczął biegać koło mnie żeby złapać zgubę.
Gdy w końcu zabrał mi to co chciał, wziął walizkę którą Liam zdążył spakować i czerwony zaczął iść w stronę auta. Poszedłem z resztą za nim i już po chwil wpierniczaliśmy się wszyscy do windy w hotelu w którym mieliśmy teraz mieszkać.
-AUUU Zayn uważaj! gnieciesz mi rękę!
-Kto to mówi to nie tobie Nialler rozgniata batona na koszulce!
- LOUU zaczepiłem sie o ciebie!
-Harry zejdź mi ze stopy- pisnął Niall
Gdy drzwi windy się otworzyły wypadliśmy wszyscy na walizki robiąc niesamowity hałas.
Znaleźliśmy nasz apartament i weszliśmy juz w miarę normalnie jak na nas do środka. Jebnąłem się od razu na kanapę i przykryłem twarz poduszką.
-rusz się trochę...- jęknął Liam
-masz jeszcze fotele i podłogę- mruknąłem próbując zasnąć
Liam wrypał się na mnie i ułożył tak jakbym był jakimś prześcieradłem.
-mhmm no już . -stoczyłem się z Li na dywan śmiejąc się jak porąbany.
Zacząłem zwiedzać nasz obecny dom zaglądając do każdego pokoju po kolei. Sypialnia z łóżkiem jednoosobowym, sypialnia z łóżkiem dwuosobowym, łazienka w której stoi goły Hazza, pokój wypoczynkowy .......
-WRÓÓÓÓÓÓĆ! - zawróciłem do łazienki.
ekheeem hazza co ty robisz? ?- kolejny raz tego dnia zacząłem się z niego śmiać. Nie zdziwiło mnie wcale gdy lokacz odwrócił się bez żadnego skrępowania i zaczął nawijać że chyba pójdzie na solarium bo jest za blady...  Wyszedłem nie mając ochoty oglądać go nago i ruszyłem w stronę jak sądziłem kuchni.
-Louuuiśśśśśśśś - Nialler który siedział tam chyba od początku już zaczynał robić słodkie oczka.
- o nienienienienieniennieine- uśmiechnąłem się przytulając go.
- no to w takim razie możesz przyjść za godzinę na mój pogrzeb...
-Niall to proste! bierzesz chlep - wziąłem chlep - smarujesz masłem - posmarowałem masłem- kładziesz szynkę, sałatę, robaka który łazi po stole- nałożyłem bez zastanowienia wszystko na chlep.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! NIALL WEŹ TOOOOOOOOOOOOO!!!- zacząłem piszczeć jak 5-latka wskakując mu na ręce-JA MIAŁEM ROBAKA W RĘCE!!!- [tu zdarłem sobie gardło] ryczałem w niebogłosy.
-Oesuu Boo Bear ogarnij się...- Po czym zrobił sobie nową kanapkę i łapiąc mnie za rękaw zaciągnął do salonu.
-EEEEEEEEEEJ WSZYSCY!! Zayn zostaw to... no już...-mruknął Daddy. Ciągnął właśnie za bluzę po ziemi chłopaka, który targał za sobą wielkie lustro z korytarza. -Hazza ubierz coś na siebie!  Niall umyj japę ! Lou ogarnij sie i skończ myć tą rękę! Wychodzimy! trzeba sie zapisać do tej szkoły!

 ♥
Udało nam się napisać trójeczkę. Mamy nadzieje że się spodoba. Soł endżoj  :D - A&M
+ Możecie follować nas na twitterze - @desecratex1 & @BooBeear 

czwartek, 8 marca 2012

Rozdział 2 ♥


Rozdział 2.

*Alex*
To bye kotku <3 ! - rzuciłam telefon  po zakończonej rozmowie na drugi koniec pokoju. W końcu musiałam się upewnić że sie o mnie nie zapomni . Zobaczę wreszcie moją tancereczkę, która już tydzień temu zostawiła mnie samą... Pojechała do Liverpoolu żeby uczyć tańca starartattatata itd. Pewnie i tak przesiedzę wszystkie jej lekcje żeby potem pójść na zakupy czy coś. Doczłapałam się do łazienki.
-Auć! - spróbowałam jeszcze raz
-Fuck!!! - teraz otworzyłam drzwi i weszłam do środka pomieszczenia rozpoczynając poranną toaletę.
-sialalailalalaslalaAAAAAAAAAAAA! - wywaliłam paczadła zeby przyjrzeć się wielkim czarnym wąsom które miałam namalowane na japie.
-Carlos!!! jak ja Cię dorwę to zobaczysz!- usłyszałam tylko śmiech brata oO
Przez następne pół godziny próbowałam zmyć to coś z twarzy ale cholerstwo nie chciało zejść. No to już pojechałam do Ch. -.-
Ubrałam najwygodniejsze ubrania i tomsy - jedyne buty w których można robić wszystko - i zeszłam na dół poprawiając włosy. Właściwie to kładłam je wszystkie na twarz żeby nie było widać, że mam coś na niej namalowane ale to szczegół. Wchodząc do kuchni nie omieszkałam zepchnąć brata z krzesła i wylać na niego oczywiście przez przyyypadek płatków z mlekiem. Jest tu tylko dlatego, że nie ma kto pilnować naszego *czyt. mojego i Charlie* domu..  Wzięłam banana i wróciłam do pokoju żeby znieść wszystkie walizki,  a było ich duuuuuużo. Czekając przed domem zdążyłam przesłuchać kilka piosenek zanim Carlos i taksówkarz spakowali moje bagaże do dwóch taksówek. Nie moja wina ze Charlie pozapominała większości rzeczy i to ja je teraz musze targać. Zaczęłam nucić piosenkę która teraz leciała i wsiadłam do wozu...
Gdy wysiadłam na lotnisku, a właściwie wpadłam potykając się o walizki które taksówkarz zdążył wyjąć...zaczęłam sie rozglądać. Niedaleko na murku siedziała jakaś grupka chłopców. Podeszłam do nich i wskazałam palcem.
-Ty , ty i.... ty! idziecie ze mną- zrobiłam słodkie oczka i pociągnęłam jednego  za bluzę. W końcu nie będę sama nosić tych walizek... oO rozdałam każdemu po walizce i nakazałam człapać za mną na odprawę. Będąc w samolocie zasnęłam rozpychając się koło jakiegoś małego bachorka.
Byłam na łące z Nim... leżeliśmy naprzeciw siebie i paczyliśmy sobie w gały jak w jakimś romansidle, przybliżył swoją rękę do mojej twarzy i... zaczął mnie kłuć palcem w policzek..
Zerwałam się z siedzenia przecierając oczy. TEN MALUCH TYKAŁ MNIE KREDKĄ CHYBA OD DOBRYCH 10 MIN! czy ja nie mogę choć raz przespać się bez żadnych atrakcji?!
-za 15 minut będziemy lądować, proszę zapiąć pasy... - usłyszałam głos. NARESZCIE! ;d  Charile nadchodzę! :D
*w tym samym czasie - charlie*
- Tak , tak… na pewno….  nie spóźnię się .. do zobaczenia… pa- rozłączyłam się.
 To była Alex, moja najlepsza przyjaciółka.  Przyjeżdża dziś tutaj do Liverpoolu, ponieważ przez najbliższy miesiąc będzie chodziła na lekcje tańca, które ja prowadzę. Jarałam się tym jak pochodnia. Spojrzałam na zegarek, godzina 10. – kurrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrna! Nie zdąże!
Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki, przewracając się po drodze ze dwadzieścia razy o moje ciuchy. Niby jestem tym ‘bardziej ułożonym’ wydaniem Alex, ale bałaganiarą jestem straszną.  Zawsze w domu mam taki pierdolnik, że szkoda słów.  Latałam po domu jak z motorem w dupie.
- hm nowy rekord, udało mi się zebrać w 7 minut – pomyślałam, wybiegając z domu.
*godzinę później*
Nareszcie dotarłam do mojej, WŁASNEJ Sali prób.
-M O J A – powiedziałam do siebie z miną dziecka, które właśnie dostało nową zabawkę.
Rozejrzałam się czy nikt nie patrzy, a jak już byłam pewna że nikogo nie ma odjebałam taki taniec radości, że aż sama się zdziwiłam. Jebłam się na podłogę z bananem na mordce i myślałam.
Byłam bardzo ciekawa jak miną nam wakacje. Znając Alex to pewnie nie będzie nudno, ona zawsze coś wymyśli. To będzie pewnie COŚ za co ja będę musiała płacić, sprzątać po tym lub coś w tym stylu. Ale za to ją kocham. Jest jak moja młodsza siostra. W sumie to mam nad nią jakby władzę!
He He He – zaśmiałam się szyderczo.  Po zwiedzeniu jakże uroczej szkoły tańca i poznaniu pana z recepcji, który perfidnie gapił się na mój tyłek  myśląc , że tego nie widzę poszłam, a raczej popatatajałam wesoło niczym koń rafał na lotnisko żeby odebrać moją Alex podróżniczkę.
Po kilku godzinach czekania czyli – spania, czytania gazet, grania w jakieś durne gry na telefonie i paczenia na zabieganych ludzi wreszcie jej samolot wylądował.  Jak zobaczyłam gdzieś w tłumie ten rudy łeb, wiedziałam że to ona. Zanim zdążyła ogarnąć co się dzieje rzuciłam się na nią, i razem padłyśmy na ziemię.
- Tak, tak też tęskniłam…. ale możesz już ze mnie zejść – mówiła Alex napierdalając się ze mnie.
Po drodze do domu wstąpiłyśmy jeszcze do KFC, żeby coś pochłonąć. Nie obyło się oczywiście bez narzekań typu – OH, JAKIE BĘDZIEMY GRUBE. JAK PASZTET Z BIEDRONKI. OD JUTRA SIĘ ODCHUDZAMY .
W domu oczywiście Alex zajęła moje łóżko, a ja musiałam spać na kanapie.
-Mhmhm, jeszcze się zemszczę – powiedziałam cicho do śpiącej już A. i sama oddałam się w objęcia Morfeuszowi.

Tamtarararam, jest oto dwójeczka :D 
Zapraszamy do czytania i komentowania. 
+ możecie follować nas na twitterze: @desecratex1 & @BooBeear
++ czy ktoś z czytających umie robić nagłówki na bloga?
jeśli tak to prosimy o kontakt na tt ; )
- A&M.

poniedziałek, 5 marca 2012

Rozdział 1 ♥


 Rozdział 1.

*8 lat wcześniej*
* Zayn*
-Zayn skup się , to proste! - Rayan znowu na mnie krzyczał. Co ja poradzę że nie umiem tańczyć? Wystarczy że matka natura dała mi głos, więc po co mi taniec...? Zły na siebie i wszystkich wokoło kopnąłem kosz na śmieci i zacząłem tańczyć od nowa.

*po koncercie*
Zszedłem ze sceny jako ostatni, zatrzymując sie po drodze przy lustrze koło naszej garderoby. Nagle wrzaski za drzwiami ucichły i usłyszałem rozmowę.
-..musimy z nim  pogadać..
-o czym pogadać? - zapytał jak zawsze nieogarniający o co chodzi Nialler.
-facepalm.. - skomentował Harry
-wracając do tematu, to jemu kompletnie nie wychodzi.. HEJ ZAYN!- uśmiechnął się Lou, a ja wchodząc do pokoju, zabrałem Niallowi chrupki i siadłem na kanapie - no siema.
Nagle wszyscy stanęli naokoło mnie z minami trudnymi do określenia.
- musimy Ci coś powiedzieć... - zaczął Harry
- to nie będzie dla Ciebie łatwe - powiedział Liam
- ale kiedyś musisz to zrobić - skończył Lou.
- ale.. ALE NIE KAŻCIE MI ODEJŚĆ Z ZESPOŁU! - wrzasnąłem. Na co oni wszyscy zaczęli się napierdalać jak hieny na głodzie, a Lou wręczył mi bilet.
- co to kurwa jest?
Liam otrzepując ciuchy, zaczął mruczeć pod nosem coś czego kompletnie nie zrozumiałem. Nagle twarz Horana pojawiła się przede mną i przemówiła : ZAYN TY NIE UMIESZ TAŃCZYĆ!
- Ameryke odkryłeś...
- DLATEGO WYSYŁAMY CIĘ DO SZKOŁY TAŃCA - darł się dalej szczęśliwy jak nigdy Niall.
- EEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE? NIE NIE NIE DLACIEGO ? - zapytałem z miną jakby mi zabrali wszystkie lustra z domu
- nie pierdol tylko idź się pakować
- pojade ale pod jednym warunkiem.. he he he - uśmiechnąłem się chytrze
- tak, tak kupimy Ci zapas lakieru do włosów - krzyknęli
- to teeeż, ale albo pojedziemy wszyscy albo nikt - powiedziałem, dumny że udało mi się coś takiego wymyślić
Zrobili miny typu 'are you fucking kidding me?' ale w końcu zgodzili się, że pojadą. No to zapowiadają się ciekawe wakacje.


No to jest wyczekiwany bardzo długo czyli aż jeden dzień, pierwszy rozdział :D
Do czytania polecamy włączyć The Hits Radio bo leciało podczas pisania, a ponieważ tam leci wszystko w kółko prawdopodobnośc ze traficie na te same piosenki co my jest duuuża <3
A TERAZ OGŁOSZENIA DWÓCH BARANÓW : MAMY POMYSŁA TYLKO MUSICIE NAM POMÓC ;D A więc paczymy ile jest komentarzy pod ostatnim postem i pod następnym dajemy dwukrotność tej liczby :D hope you like it ;) -A&M

niedziela, 4 marca 2012

Prolog ♥


Prolog.

*Harry*
Zmęczony usiadłem w fotelu. Kurka wodna ja mam 26 lat a zachowuje sie jak dziadek Stasiek...zamknąłem prawe oko, zamknąłem lewe i teraz juz tylko spa...
-Dzień Doberek!!!- Lou wszedł jak zawsze do mojego domu bez pukania bądź uprzedzenia.
Little girl juz leciała z marchewką w japie, znaleźć Darcy piszcząc na cały dom, że znalazła zdechłą żabe na parapecie.
Ruszyłem przywitać się z Lou który jak zwykle stał w korytarzu czekając aż go przytule. Tak dla Lou trzeba sie specjalnie ruszyć przywitać. potem juz było tylko gorzej. Do domu zaraz za nim weszły Alex i Charlie, gdzieś w kuchni mignął mi Horan,wyżerając jedzenie z lodówki. Gdy się odwróciłem zobaczyłem Liama i Zayna bawiących się zabawkami Toy Story Darcy... Boo Bear usiadł.
- Lou czemu ty mi zawsze zajmujesz mój fotel?!- zacząłem marudzić. Marchewkowy nie zwracając na mnie uwagi zaczął wołać dzieci, które i tak zaczynały już się zbierać się w pokoju czekając na dobranockę w wersji HardLou. Kiedy wreszcie wszyscy byli gotowi a mając na myśli gotowi - Niall z walizką żarcia, Zayn z lusterkiem i lakierem do włosów, Liam z naszym biednym żółwiem ferdynandem a ja załamując się nad kolejnym nie przespanym wieczorem Lou zaczął opowiadać:
- A więc drogie dzieci...- popaczył na mnie- i stare pryki... opowiem wam historię mojego życia. Za siedmioma górami...
-LOU! - zaczeli marudzić, bowiem BooBear zanim przeszedł do ciekawej części wymieniał wszystkie możliwe wstępy bajek jakie znał.
-ekhem no już, już a więc opowiem wam historię jak poznaliśmy obecne tu panie...


                                                                      

A oto prolog. Pierwszy rozdział dodamy pewnie od razu  jak napiszemy, bo Magdzia się będzie jarać że jest 1 więc nie będziecie czekać długo <3 - A&M


Bohaterowie ♥

Bohaterowie  



Alex Hall 17 l.


Charlie Words 18 l.


One Direction :
Harry Styles 18 l. Liam Payne 19 l. Louis Tomlinson 20 l.
Zayn Malik 19 l. Niall Horan 19 l.

Narazie macie bohaterów, no :D