czwartek, 8 marca 2012

Rozdział 2 ♥


Rozdział 2.

*Alex*
To bye kotku <3 ! - rzuciłam telefon  po zakończonej rozmowie na drugi koniec pokoju. W końcu musiałam się upewnić że sie o mnie nie zapomni . Zobaczę wreszcie moją tancereczkę, która już tydzień temu zostawiła mnie samą... Pojechała do Liverpoolu żeby uczyć tańca starartattatata itd. Pewnie i tak przesiedzę wszystkie jej lekcje żeby potem pójść na zakupy czy coś. Doczłapałam się do łazienki.
-Auć! - spróbowałam jeszcze raz
-Fuck!!! - teraz otworzyłam drzwi i weszłam do środka pomieszczenia rozpoczynając poranną toaletę.
-sialalailalalaslalaAAAAAAAAAAAA! - wywaliłam paczadła zeby przyjrzeć się wielkim czarnym wąsom które miałam namalowane na japie.
-Carlos!!! jak ja Cię dorwę to zobaczysz!- usłyszałam tylko śmiech brata oO
Przez następne pół godziny próbowałam zmyć to coś z twarzy ale cholerstwo nie chciało zejść. No to już pojechałam do Ch. -.-
Ubrałam najwygodniejsze ubrania i tomsy - jedyne buty w których można robić wszystko - i zeszłam na dół poprawiając włosy. Właściwie to kładłam je wszystkie na twarz żeby nie było widać, że mam coś na niej namalowane ale to szczegół. Wchodząc do kuchni nie omieszkałam zepchnąć brata z krzesła i wylać na niego oczywiście przez przyyypadek płatków z mlekiem. Jest tu tylko dlatego, że nie ma kto pilnować naszego *czyt. mojego i Charlie* domu..  Wzięłam banana i wróciłam do pokoju żeby znieść wszystkie walizki,  a było ich duuuuuużo. Czekając przed domem zdążyłam przesłuchać kilka piosenek zanim Carlos i taksówkarz spakowali moje bagaże do dwóch taksówek. Nie moja wina ze Charlie pozapominała większości rzeczy i to ja je teraz musze targać. Zaczęłam nucić piosenkę która teraz leciała i wsiadłam do wozu...
Gdy wysiadłam na lotnisku, a właściwie wpadłam potykając się o walizki które taksówkarz zdążył wyjąć...zaczęłam sie rozglądać. Niedaleko na murku siedziała jakaś grupka chłopców. Podeszłam do nich i wskazałam palcem.
-Ty , ty i.... ty! idziecie ze mną- zrobiłam słodkie oczka i pociągnęłam jednego  za bluzę. W końcu nie będę sama nosić tych walizek... oO rozdałam każdemu po walizce i nakazałam człapać za mną na odprawę. Będąc w samolocie zasnęłam rozpychając się koło jakiegoś małego bachorka.
Byłam na łące z Nim... leżeliśmy naprzeciw siebie i paczyliśmy sobie w gały jak w jakimś romansidle, przybliżył swoją rękę do mojej twarzy i... zaczął mnie kłuć palcem w policzek..
Zerwałam się z siedzenia przecierając oczy. TEN MALUCH TYKAŁ MNIE KREDKĄ CHYBA OD DOBRYCH 10 MIN! czy ja nie mogę choć raz przespać się bez żadnych atrakcji?!
-za 15 minut będziemy lądować, proszę zapiąć pasy... - usłyszałam głos. NARESZCIE! ;d  Charile nadchodzę! :D
*w tym samym czasie - charlie*
- Tak , tak… na pewno….  nie spóźnię się .. do zobaczenia… pa- rozłączyłam się.
 To była Alex, moja najlepsza przyjaciółka.  Przyjeżdża dziś tutaj do Liverpoolu, ponieważ przez najbliższy miesiąc będzie chodziła na lekcje tańca, które ja prowadzę. Jarałam się tym jak pochodnia. Spojrzałam na zegarek, godzina 10. – kurrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrna! Nie zdąże!
Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki, przewracając się po drodze ze dwadzieścia razy o moje ciuchy. Niby jestem tym ‘bardziej ułożonym’ wydaniem Alex, ale bałaganiarą jestem straszną.  Zawsze w domu mam taki pierdolnik, że szkoda słów.  Latałam po domu jak z motorem w dupie.
- hm nowy rekord, udało mi się zebrać w 7 minut – pomyślałam, wybiegając z domu.
*godzinę później*
Nareszcie dotarłam do mojej, WŁASNEJ Sali prób.
-M O J A – powiedziałam do siebie z miną dziecka, które właśnie dostało nową zabawkę.
Rozejrzałam się czy nikt nie patrzy, a jak już byłam pewna że nikogo nie ma odjebałam taki taniec radości, że aż sama się zdziwiłam. Jebłam się na podłogę z bananem na mordce i myślałam.
Byłam bardzo ciekawa jak miną nam wakacje. Znając Alex to pewnie nie będzie nudno, ona zawsze coś wymyśli. To będzie pewnie COŚ za co ja będę musiała płacić, sprzątać po tym lub coś w tym stylu. Ale za to ją kocham. Jest jak moja młodsza siostra. W sumie to mam nad nią jakby władzę!
He He He – zaśmiałam się szyderczo.  Po zwiedzeniu jakże uroczej szkoły tańca i poznaniu pana z recepcji, który perfidnie gapił się na mój tyłek  myśląc , że tego nie widzę poszłam, a raczej popatatajałam wesoło niczym koń rafał na lotnisko żeby odebrać moją Alex podróżniczkę.
Po kilku godzinach czekania czyli – spania, czytania gazet, grania w jakieś durne gry na telefonie i paczenia na zabieganych ludzi wreszcie jej samolot wylądował.  Jak zobaczyłam gdzieś w tłumie ten rudy łeb, wiedziałam że to ona. Zanim zdążyła ogarnąć co się dzieje rzuciłam się na nią, i razem padłyśmy na ziemię.
- Tak, tak też tęskniłam…. ale możesz już ze mnie zejść – mówiła Alex napierdalając się ze mnie.
Po drodze do domu wstąpiłyśmy jeszcze do KFC, żeby coś pochłonąć. Nie obyło się oczywiście bez narzekań typu – OH, JAKIE BĘDZIEMY GRUBE. JAK PASZTET Z BIEDRONKI. OD JUTRA SIĘ ODCHUDZAMY .
W domu oczywiście Alex zajęła moje łóżko, a ja musiałam spać na kanapie.
-Mhmhm, jeszcze się zemszczę – powiedziałam cicho do śpiącej już A. i sama oddałam się w objęcia Morfeuszowi.

Tamtarararam, jest oto dwójeczka :D 
Zapraszamy do czytania i komentowania. 
+ możecie follować nas na twitterze: @desecratex1 & @BooBeear
++ czy ktoś z czytających umie robić nagłówki na bloga?
jeśli tak to prosimy o kontakt na tt ; )
- A&M.

1 komentarz: